WRZESIEŃ
Galeria Foyer
Malarstwem sztalugowym zajmuje się od 30 lat. Uprawia również rzeźbę. Uczestnik pracowni prof. Z. Sobór – Kruczka w Krakowie i Jacka Bukowskiego w Warszawie.
- Malując chciałbym być pewny, że więcej już nie muszę dotykać pędzlem płótna i mogę je uznać za skończone. Ta wątpliwość wzbudza w mojej naturze bunt, a tym samym inspiruje mnie do ciągłego poszukiwania nowych tematów i technik – mówi Piechowski.
Uczestnik wielu wystaw indywidualnych i zbiorowych w kraju i za granicą, jak również wielu plenerów krajowych i międzynarodowych. Otrzymał szereg nagród i wyróżnień w konkursach malarskich. Stypendysta Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
„Twórczość Mieczysława Piechowskiego, niespokojnego ducha, to nieustające poszukiwanie, pogoń straconego czasu. To podobny i różny zarazem mechanizm, wyrażający potrzebę natychmiastowego zamknięcia podjętego tematu w formie plastycznej – ukończenia pracy, dania jej życia i swoistej uległości wobec nowego bytu. Z drugiej jednak strony podstawę tę cechuje krytyczne nastawienie, potrzeba dyskusji, a więc mamy tu do czynienia z autentycznym ekspresjonizmem, nie bazującym na schematach czerpanych z historii sztuki. To prawdziwa ekspresja osoby.”
Jacek Bukowski
(…) Rozgościły się radośnie płótna bezpretensjonalne, co nie ma nic wspólnego z banalnością. Na obrazach pysznią się pejzaże z rekwizytem, którym najczęściej jest drzewo (drzewa) albo postać. Piechowski nie walczy w obronie świata jak Sadley, nie wieszczy jego samozagłady. Dostrzega piękno w życiu i w świecie, jaki jest. Carpe diem! Zdają się mówić jego obrazy. Ale myliłby się ten, kto spodziewałby się, że jest to malarstwo wesołe albo naiwnie radosne. Jest łagodne, leciutko nierealne – jak wspomnienia pięknych doznań – spowite w niewidzialny welon melancholii. Jak rzeczy oddalone, oglądane przez szklaną taflę lub łzawym okiem człowieka, który widział wiele i doświadczył niemało, a teraz umie cieszyć się drobiazgami – ciepłym deszczem, kształtem linii warkocza, który łagodnie rozcina plecy modelki, rytmem ścian i dachów „Mojej wsi”. Bo malarstwo Piechowskiego jest również zapatrzeniem – poszukiwaniem dobrych stron życia; Gabriela Balcerzakowa, Ziemia Gorzowska 05.10.2000 r.
Kilkadziesiąt ciepłych, dekoracyjnych płócien, wychwalających urodę koloru, światła, chwili, oglądać można od kilku dni w Gorzowskim Centrum Promocji Stilonu.
Prace pokazane na gorzowskiej wystawie mają w sobie sporo poetyckiego zamyślenia i ciepłego humoru. W taki właśnie sposób artysta traktuje przechodniów schowanych pod kolorowymi parasolami, śnieżną „zadymę” w mieście, albo dwa podobne do siebie drzewa na obrazie „Bliźniaki”. Jest także płótno zatytułowane „Bez reszty”, którego bohaterkami są dwie panie siedzące na trawie i mała butelka; Gazeta Lubuska 11.09.2000 r.