MARZEC
Mała Galeria BWA – GTF
Janusz Jutrzenka Trzebiatowski mieszka w Krakowie. W 1961 r. ukończył Akademię Sztuk Pięknych. Uprawia malarstwo, medalierstwo, małe formy rzeźbiarskie, także plakat, scenografię, bardzo lubi tworzyć tzw. instalacje. Jest więc artystą wszechstronnym.
- Nie gryzę zębami sztalug. Jeżeli cierpię przy malowaniu, czy rzeźbieniu to tylko fizycznie. Jak rodząca kobieta daję życie. Ożywiam brąz, marmur, bądź kawałek płótna. – To człowiek Odrodzenia – przedstawił go na wernisażu komisarz wystawy Zdzisław Olszanowski. – Niewielu jest dziś twórców o tak licznych zainteresowaniach. Trzebiatowski zajmuje się malarstwem, grafiką, plakatem, medalierstwem, projektowaniem wnętrz, scenografią i… poezją. Inspiruje i organizuje różne przedsięwzięcia artystyczne.
W gorzowskiej galerii pokazano prace, które powstały po 1979 roku: medale z brązu patynowanego inspirowane muzyką, obrazy malowane laserunkiem, małe formy rzeźbiarskie pełne przestrzeni, światła. I ze szczególną czułością i delikatnością wykonany – cykl medali poświęcony „Izie”.
- Tak naprawdę to mnie wcale stary Trzebiatowski nie interesuje – mówi o sobie. – Jestem artystą poszukującym. Sztuka rodzi się na niedotkniętym terenie. Jest tęsknotą do rzeczy wyższych. Jest dobra, gdy własna. Jest sekundą przebłysku, która później przez trzy miesiące próbuję wyrazić w brązie. – Laserunek powstaje przez dwa, trzy miesiące. Nakładam farbę, muszę czekać aż zaschnie i dopiero wtedy maluję kolejną warstwę. Jestem cierpliwy.
- Przetwarzam formy, by ukazać ich głębię. Niedawno stworzyłem cykl prac inspirowanych ciałem kobiety. Na początku był to „pejzaż erotyczny”, później „akt i forma biologiczna”. Cykl zakończył się „czystą formą”. Ciało kobiety stało się nieczytelne. Rozmową z widzem bez słów; Hanna Ciepiela; Gazeta Lubuska Nr 66/ 03.1994r.