KWIECIEŃ
Galeria BWA
Prace 50 artystów wyeksponowane na tym jedynym w kraju przeglądzie sztuki inspirowanej tematyką religijną prezentują bardzo wysoki poziom artystyczny. Oceniający je przewodniczący jury, perfekcyjny znawca sztuki ks. prof. Janusz Pasierb podczas otwarcia wystawy wyraził się nawet, iż to, co pokazano tu świadczy, że nie jesteśmy ubogim petentem Europy, i że właśnie „z Gorzowa do Europy jest najbliżej”.
W tym roku medale zostały przyznane Katarzynie Koniecznej z Gdańska, Jerzemu Krempie z Malborka i Michałowi Zaborowskiemu z Warszawy, zaś wyróżniono prace Agaty Buchalik-Drzyzgi z Zielonej Góry, Ewy Werszler z Wrocławia i Eugeniusza Repczyńskiego z Piły.
Ks. bp J. Michalik w ciepłych słowach podziękował artystom za przeżycia, których uosobieniem są ich obrazy i za podejmowanie tematu wielkiej tajemnicy będące nieustającym poszukiwaniem; Gazeta Lubuska Nr 78/ 02.04.1990 r.
Cieszyć może, że wśród wyróżnionych dzieł znalazły się prace prezentujące rozmaite dyscypliny. Medale dla Michała Zaborowskiego z Warszawy i Jerzego Krempa z Malborka dotyczą malarstwa. I aczkolwiek obaj artyści przedstawili prace religijne, a więc podejmujące staro – i nowotestamentowe wątki, to tylko „Tron łaski” Zaborowskiego jest wśród nich dziełem sakralnym czyli i religijnym, i należącym jednocześnie do kategorii dzieł sztuki kościelnej. Medal dla niewielkiej ceramicznej pracy Janiny Karczewskiej z Gdańska otworzył w dyskusji jury cały duży temat sztuki religijnej do mieszkań.
Wyróżnienie przyznano 4 artystom: Agata Buchalik-Drzyzga autorka znakomitych prac z zakresu tkaniny użytkowej, wyróżniona została za kameralne prace wykonane mieszanymi technikami graficznymi. Prace te wyrastają tylko z inspiracji religijnej, ale nie są dziełami religijnymi in spe. Podobnie jak ceramiczna rzeźba Janiny Karczewskiej, odpowiadają gabarytami wielkości współczesnych mieszkań. Wyróżnienie otrzymała Teresa Chelicka za akwaforty do „9 psalmów” oraz Eugeniusz Repczyński za przedstawiony zespół prac. Zaprezentowane przez Repczyńskiego wspaniałe płótna, łączą w sobie funkcje dzieł sztuki kościelnej wysokiej klasy z wymogami sztuki sakralnej mogące funkcjonować w naszych domach. Są na miarę człowieka. Niosą konsolację mimo przedstawienia tematu Bożego cierpienia.
Wśród wyróżnionych znalazła się tkanina artystyczna Ewy Werszler z Wrocławia. Imponująca, znakomita praca, łącząca tradycje przyściennego gobelinu z wpływami tendencji rzeźbiarskich;
Dzieło sztuki religijnej powstałe w wyniku przeżycia, doznania tajemnicy sacrum, jest formą rozmowy z Bogiem, „modlitwą poza modlitwą”. Artysta przeistaczający plastyczne tworzywo w dzieło sztuki, noszące znak dotknięcia Wielkiej Tajemnicy, staje się laickim kapłanem. Na te dwa momenty – religijny wymiar sztuki oraz twórczą rolę laikatu w dziele ewangelizacji – zwrócił szczególną uwagę ksiądz biskup w swoim krótkim przemówieniu na otwarciu biennale.
Wystawa prezentuje formalną, ale i ideową różnorodność odpowiedzi na doświadczenie religijne. Generalnie jednak można wyróżnić dwa nurty. Pierwszy, zdecydowanie przeważający, zawiera dzieła wyważone, nie przekraczające granic sztuki figuratywnej. Plastyczny znak, forma dźwigająca ciężar tematu, treści. W tym nurcie znajdują się wszystkie nagrodzone prace.
Drugi nurt, ilościowo skromniejszy, szczególną rolę przywiązuje do rozwiązań formalnych, wypracowania nowego języka sztuki zdolnego, przez pryzmat problemów współczesnego świata, wypowiedzieć uniwersalne wartości religijne.
To, co zdumiewa i daje do myślenia w sztuce prezentowanej na biennale, jest jednocześnie tym, co charakterystyczne dla lat osiemdziesiątych: radykalizm stawianych pytań i ciche szepty odpowiedzi.
Sztuka sakralna istnieje w perspektywie wyznaczonej przez Tajemnicę Odkupienia, lecz nie może przechodzić obojętnie wobec zjawisk społecznych, których ostatecznie przecież dotyczy. Zaistniały warunki, w których owo zazębianie się sfery sacrum z ziemskim historycznym profanum może dać tak przejrzyste rezultaty na terenie sztuki.
Po kilkudziesięciu jałowych latach, w których sztuka sakralna, szukając własnego oblicza, cofała się do minionej świetności bądź zbytnio ulegała fascynacji współczesnością, odnalazła ona wreszcie fundament, na którym może zbudować własne spójne oblicze.
Sławomir Jach