Otwarcie 28.08, 18:00
Wystawa czynna do11.10.2020
Kurator: Gustaw Nawrocki
Cały świat w ogniu, chociaż na żywo widziany raz na kilka lat na obozowym ognisku. Ogień bywa poręczną metaforą dla „rozpalających” aktywności (seksu, sportu, sztuki), wyrażenia stanów zapalnych, ekstatycznych ((auto)agresywnych, miłosnych, religijnych), dla jarzących się na świecie zagrożeń: globalnego ocieplenia, katastrof klimatycznych, ognisk zapalnych pandemii. Dobrze wyraża klimat sierpniowego ukropu: upał jednocześnie rozdrażnia i rozleniwia, czas płynie wolniej na opustoszałych i spieczonych chodnikach, parzy w stopy asfalt, nad którym unosi się drżące, przenikliwe powietrze, żar z nieba. Trochę jak we śnie (fatamorgana?), krzewy gorejące, ognie świętego Elma. Na krawędziach przedmiotów wyładowania, słychać syczenia i świsty, udziela się napięcie przed burzą. Naiwni marynarze wierzyli, że to ich zanoszone do Boga modlitwy, bo Elmo nie bał się uderzających blisko piorunów. Wielkoformatowe obrazy w dusznym labiryncie sal wystawienniczych. Na płótnach horyzont migocze i wibruje, trudno powiedzieć czy to płomienie, wypalane rośliny czy kłęby liści, krzaków i drzew. Skrzą, żarzą się, to złudzenia optyczne wynikające z kontrastowych zestawień kolorów. Obrazy prorocze: opadanie wód gruntowych, susze, usuwanie mokradeł i stawów, regulowanie cieków wodnych, zasypywanie kanałów. Płoną lasy Australii, obszary deweloperskie w Grecji, tereny Biebrzańskiego Parku Narodowego i polskich wysypisk. Nie robi Wam się gorąco na widok kłębów dymu?
Słońce jest autorem pięciu z prezentowanych prac: brezentowa plandeka z grubego, światłoczułego włókna stała się kliszą, dowodem bezpośredniej sprawczości promieni. Inspiracją dla innych płócien są prześwietlone zdjęcia, jak na przepalonym filmie, wyblakłe od długotrwałego działania promieni słonecznych, przede wszystkim promieniowania UV. Podobno najszybciej rozkłada się barwnik żółty, zdjęcia czerwienieją i niebieszczeją. Plakaty i ilustracje znalezione w przypadkowych miejscach: kontenerach po wyprowadzce albo remoncie, miejskich punktach darmowej wymiany książek, w schowkach i szufladach, w letnich bezużytecznych szpargałach, do których zagląda się co kilka lat podczas urlopu.
Inny rodzaj żaru, związany z pasją, może człowieka wypalić. Nieprzespane noce maniakalne, igranie z ogniem, balansowanie na granicy, artystyczne szaleństwa i cierpienia przypłacone życiem: chorobą, wypadkiem, pakowaniem się w niebezpieczne sytuacje. W wydaniu popkulturowym: opętana Laura Palmer pisze: „ogniu, krocz za mną”. Ludzie popełniają samobójstwa najczęściej od późnej wiosny do wczesnego lata, zwłaszcza te związane z gwałtowną śmiercią. W wydaniu dramatycznym: „Jurry” Zieliński, przecież też – jak wielu innych artystów i artystek – tragicznie zmarły w niewyjaśnionych okolicznościach romantyk i buntownik, twórca płomiennych i żarliwych obrazów. Znajomi mówili: człowiek-pochodnia, alkoholik, awanturnik, prowokator. On o sobie: „słoneczny bywalec mrocznych barów”. W głowie palące pytanie: skoczył, poślizgnął się czy został wypchnięty?
Głowa-świeca, bezpośredni cytat z Jurry’ego stanowi precyzyjną ilustrację artystycznego życia żarliwego zapaleńca. Stan wahań nastrojów, gonitwy myśli, wyczerpania, bolesnych kosztów psychicznych tworzenia. Cienka jest granica między maniakami, grafomanami i niedzielnymi malarzami, którzy w swoich porywach emocjonalnych bywają śmieszni, a między profesjonalistami, doskonale kontrolującymi swoją uwagę, osiągającymi techniczną perfekcję, którzy w chłodny sposób regulują płomień. Iluż amatorów maluje bebechami, rzyga emocjami, wije się w konwulsjach, „spala się” na całego?! Na tej ambiwalencji gra Krzysztof Mętel, jego bohaterowie bywają frajerami i bohaterami zarazem, żarliwcami i strategami. Na obrazie, przemalowanym z reklamy odzieży sportowej najlepszy w dziejach polski tenisista, człowiek z iskrą. Wysoka potrzeba wrażeń, wieczne nienasycenie. Rozgrzewki, płomienne sparingi, na finiszu nerwy, rakieta rozbiła się o cement. Nagle: pogoń za sztuką bardziej paląca niż sportowa kariera. Wtem: trach! Seksafera. Spalony Wojciech Fibak wywołuje uczucie zażenowania. Jak baraszkująca na łódce para przaśna, lepka, obrzydliwa. Wszystko tu nieostre, tli się i skwierczy, czuć swąd spalenizny i fetorek przepoconej pachy. Zapraszamy gorąco.
Wiktoria Kozioł
Krzysztof Mętel (1993) ukończył Wydział Malarstwa i Rysunku na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu. Pracę dyplomową Zmierzch drugiego świata. Półperyferie i utrwalony stan przejściowy przygotował w pracowni dr hab. Dominika Lejmana. Edukację kontynuuje na Międzywydziałowych Środowiskowych Studiach Doktoranckich UAP. Pracuje na uczelni macierzystej w VI Pracowni Malarstwa.
W trakcie studiów uczestniczył w wymianie studenckiej z Shangai Normal University (pracownia He Zhenhao). Pierwszą wystawę indywidualną Anestetyki, zorganizował w wynajętym gabinecie lekarskim przychodni NZOZ Plac Kolegiacki w Poznaniu. Kolejną serię obrazów zaprezentował na wystawie Postmodernistyczna nostalgia jako azyl dla tych, którzy desperacko poszukują dawnych wartości, popadając tym samym w anachronizm i sentymentalizm, rozumiane jako oferta powierzchownego i estetycznego rozwiązania istotnych problemów, w Galerii Sztuki Współczesnej w Opolu.
Nagrodzony w PAR 2018, Konkursie malarskim im. Wojciecha Fangora oraz konkursie Nowy obraz / nowe spojrzenie. W 2019 roku zaprezentował wystawę Painting as a game w Pienkow Gallery w Knoxville (USA), a także zrealizował miesięczną rezydencję w Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia w Gdańsku, zakończoną wystawą Under Construction.