MENU

  • ADAM KOZICKI - plakat wystawy

Wystawy

MONIKA GRUBIZNA - Grrafika

   W czasach, gdy powszechne jest mniemanie, że to dopiero teraz, dzięki obecnym możliwościom, obszary, jakie penetruje działalność artystyczna, są coraz szersze, nowsze, bardziej się poddają artystycznej penetracji twórców podążających z duchem czasów, twórców oprzyrządowanych w najnowsze technologie, pozbawionych jakichkolwiek krępujących swobodę wypowiedzi norm, artystów manifestujących Postęp w sztuce, często protekcjonalnie, z charakterystyczną pobłażliwością poklepujących po ramieniu to wszystko, czym sami nie są;

   W czasach, gdy nierzadko odbiorca, czy może raczej - konsument sztuki, musi mocno wspiąć się na palce, żeby zbliżyć się ku temu, co ma zrozumieć, skonsumować, a kierownik sali z grupą kelnerów natrętnie ułatwiają mu zadanie, dbając o etykietę, ucząc zachowania przy stole, objaśniając, bijąc po łapach sięgających po nieodpowiednie sztućce  w niewłaściwym momencie, tym samym niejako podsuwając drabinkę, na którą się wdrapawszy, staje się klient świadomym, wtajemniczonym współuczestnikiem zjawiska artystycznego;
   W czasach, gdy wielu autorów prac należących do domeny sztuk wizualnych najprawdopodobniej z opisanej powyżej konieczności uświadamiania, tłumaczenia i nauczania obudowuje swoje dzieło namiętnym werbalizmem, a opiniotwórcza osoba w takiej samej gazecie z pewnym żalem ubolewa, że „…tam [w muzeum] wszystko ostatecznie staje się tylko obrazem.”, ja jako człowiek mało postępowy, wątpiący w wyższość Nowego nad starym czy Obecnego nad minionym, niechętnie wartościujący czy kategoryzujący, staję w oko w oko z obrazem, jaki wiesza przede mną Monika Grubizna na autorskiej wystawie i odczuwam - archaiczną najpewniej - przyjemność, jaką daje spotkanie mojego oka z cudzym światem.
   Obraz - „tylko obraz”, jeśli jest wynikiem szczerego, uczciwego wysiłku wspomożonego talentem i alchemią rzemiosła, może stanowić jakość, jaką jest nowa rzeczywistość zawsze w takim przypadku wyjątkowa i szczególna.    Teraz pozostaje wyobrazić sobie przestrzeń, jaka w grafice od zamysłu czy wizji dzieli końcową odbitkę, nadzwyczajne momenty - czas oczekiwania na wyschnięcie emulsji na siatce, naświetlenie obrazu, kąpiel, wreszcie mlaskanie rakla w kałuży farby - ten drukarski, rękodzielniczy proces, kiedy - zdawałoby się - wszystko autorowi jest wiadome, a zawsze efekt ostateczny okazuje się w mniejszym czy większym stopniu niespodzianką, spotkaniem z czymś, co nie jest do końca znane samemu autorowi.
   Tym lepsza sytuacja Widza, oto opisane tajemnice ścielą Mu się przed oczy, wystarczy popatrzeć, by móc pogadać z samym sobą. Oto jest, co widoczne, żadnej nachalnej anegdoty. Grubizna daje powód do rozmowy. Dobry powód. Może na koniec będzie słowo?

wg


Monika Grubizna
gorzowianka, studentka V roku grafiki na UMK w Toruniu, pracownia serigrafii prof. zw. M. Pawłowskiego.
Dotąd jej prace można było oglądać na kilkunastu wystawach zbiorowych w całej Polsce, m. in. V i VI Biennale Grafiki Studenckiej w Poznaniu, Grand Prix Młodej Grafiki Polskiej 2009 w Krakowie, 6 Międzynarodowe Triennale Grafiki Kolor w Grafice w Toruniu.

GRRAFIKA to zbiór 37 serigrafii powstałych od pierwszego wejścia do pracowni do czerwca 2009.

GRR, bo dominuje w nich groźna zwierzyna.
GRR, bo ich powstawaniu towarzyszyła niemała doza irytacji,
bo dziura w siatce robi się od ziarnka piasku,
bo grudki w farbie,
bo przekręcili śrubkę,
bo sito jest za nisko,
bo wszystko się klei,
bo stół nieumyty,
bo palce brudne.


 


wróć