MENU

Wystawy

ZBYSŁAW MAREK MACIEJEWSKI

Galeria BWA
 
STYCZEŃ 
 
Zbysław Marek Maciejewski urodził się 1946 roku w Tarnowie. Studiował i uzyskał dyplom na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, gdzie obecnie, jako profesor zwyczajny prowadzi pracownię malarstwa. Jest laureatem licznych nagród. Jego malarstwo stało się przedmiotem 9 filmów telewizyjnych. Na wystawie jubileuszowej Zbysława Marka Maciejewskiego znalazły się obrazy, akwarele, gwasze i rysunki ze zbiorów muzealnych i kolekcji prywatnych.
 
W świecie i sztuce najbardziej interesuje go piękno i doskonałość. Stąd np. cykl prac, w których motywem przewodnim są kwiaty i ogrody. Często nawiązuje do znanych motywów i szkół plastycznych, jak kapiści, moderniści, impresjoniści. 
- Jestem przeciwko amerykanizacji życia, przeciwko multimedialnemu podejściu do sztuki, przeciw powszechnemu stosowaniu komputerów w malarstwie – mówi Zbysław Marek Maciejewski. Maciejewskiego fascynuje światło i różne sposoby jego malowania. Najlepszego światła szuka w Hiszpanii i Grecji. Wychodzi także ze sztalugami na łąkę; ROCH, Gazeta Wyborcza 13.01.1998
 
Wielkoformatowe, w czystych, szeroko i z energią położonych na płótnie kolorach, formalnie realistyczne prace otaczają cię ze wszystkich stron. W pierwszej chwili nie wiesz, jaką drogę masz wybrać. Od której ściany zacząć? Ten obraz z daleka cielesnością zmysły twoje kusi, by podejść do niego bliżej – zapowiada rozkosze dla niesytych oczu, inny, daleko od tamtego krzyczy barwą: „Patrz na mnie, urodę moją i modelu podziwiaj!” Jeszcze inny skromnie ukrywa szczegóły – zapowiada jakąś niespodziankę? Prosi, by zajrzeć mu z bliska do duszy? Podchodzisz omijając porządek zwiedzania wystawy.
Autoportrety patrzą na ciebie zewsząd: z werandy na ogród, w którym właśnie się przechadzasz, z ogrodu na werandę, w której właśnie chciałeś odpocząć. Postać artysty, w charakterystycznych pozach i o wystudiowanej estetyce gestów, ubrana w drapowane swobodne szaty, w czerwonym szlafroku, w damskim kapeluszu, w cyklistówce na tle barwnego kilimu, smutnego, lub radosnego jak w „Olśnieniu”, często z oryginalnym rekwizytem – trąbką myśliwską, papugą, papierosem, pojawia się i znika za kolejną poprzeczną zastawką.
Ale można spojrzeć zwyczajnym wzrokiem na cudowne, barwne kompozycje kwiatów, na pejzaże ogrodów, na ukwiecone pergole, na pełne pnączy i kwiecia wszelakiego bramy i ganki w „Helladzie”, na balkon w „Bougenvilla”, na „Złotą ścieżkę” za werandą, na ukwieconą „Jesień w Tarnowie”, na utrzymany w podobnym klimacie „Jej ogród”, na półleżącą na czerwonej sofie postać jego młodej matki, na postacie Olgi Boznańskiej – też przecież malarki kwiatów, więc oddaną przekornie w tysiącu odcieniach bieli i szarości. Wreszcie spójrz na „Srebrny las” i spróbuj odzyskać oddech w następnych salach. Ale nie będzie to łatwe, bo spotkają cię tam zaczarowane na obrazach dzieci. To najwspanialszy, jakiego poznałem malarz dzieci. Co on potrafi wydobyć z niezapisanej przecie jeszcze zmarszczkami twarzyczki, ciała i gestu dziecka, pokazują akrylowe portrety i kompozycje figuralne na płótnach.
To tylko część wrażeń z wystawy, jakiej jeszcze w Gorzowie nie było. O poezji w malarstwie Maciejewskiego, o jego narracyjnych skłonnościach, o morfologii jego płócien, świadomości i podświadomości twórczej wielkiego współczesnego artysty, napisano już tomy. Kilka moich refleksji niech pozostanie na szarych kartkach tego kieszonkowego, gorzowskiego pisemka; Ireneusz Krzysztof Szmidt, Arsenał Gorzowski – luty 1998
 
Podstawowym układem, w jaki wpisać można to malarstwo, jest poetyka przeciwstawień i kontrastów, konfliktowych zestawień i dysonansów oraz zdumiewających uzupełnień.
Jest to malarstwo niewątpliwie liryczne, co uwidacznia się najpełniej w pejzażach, ale jednocześnie z gruntu pełne retorycznej emfazy. Postrzegając rzeczywistość często stosuje Maciejewski także symetryczne jej przeobrażenie we własnej wrażliwości, by przeciwstawić efekt jego pierwowzorowi. Jakby malarz unikał uczuć oraz stanów w pełni naturalnych i prawdziwych, z góry dopisując im sarkazm i demonizm.
Obrazy Maciejewskiego mają w sobie urok poetyckiej improwizacji, która pozbawiona jest szkiców, brudnopisów, prób i kolejnych przeróbek, a przeciwnie wręcz – jest wyrzuconą z siebie gwałtownie kunsztowną całością.
Światło jest jedną z tajemnic malarstwa Maciejewskiego; nie tylko to, które wpada do przestrzeni obrazu namalowanymi oknami i drzwiami, ale bardziej nawet to światło, którym promieniują same osoby, przedmioty i rzeczy.
Obrazy Maciejewskiego nie są w żadnym stopniu nienowoczesne czy anachroniczne, choć w pełni rezygnują z efektów szokowania i epatowania publiczności. Mają zapraszać do rozmowy i ciekawić, a nawet – wzruszać; Gabriela Balcerzakowa, Ziemia Gorzowska Nr 4/ 22.01.1998


wróć