MENU

  • ADAM KOZICKI - plakat wystawy

Wystawy

PRZEGLĄD PLASTYKI GORZOWSKIEJ 95

Galeria BWA
 
STYCZEŃ 
 
W wystawie udział wzięli:
 
Michał Bajsarowicz - Gorzów
Remigiusz Borda – Kęszyca k. Międzyrzecza
Ryszard Bukański – Gorzów
Ryszard Jobke – Myślibórz
Roman Kasprowicz – Międzyrzecz
Romana Kaszczyc – Barlinek
Janusz Moraczewski – Myślibórz
Gustaw Nawrocki – Gorzów
Zbigniew Olchowik – Gorzów
Anna Piróg – Wiącek – Gorzów
Juliusz Piechocki – Gorzów
Wojciech Plust – Gorzów
Zbigniew Słoninka – Myślibórz
Anna Szymanek – Gorzów
Andrzej Wieczorek – Gorzów
 
W sali BWA zgromadzono kilkadziesiąt obrazów, kilka rzeźb i jeden komputer. Przyznano trzy wyróżnienia. Organizatorem Przeglądu był gorzowski Oddział Związku Polskich Artystów Plastyków. Pierwszy raz zaprezentował swoje prace Remigiusz Borda, który kończył studia plastyczne w Bremie. Kolejny raz wystawił swoje „Ciała” Michał Bajsarowicz. Po jednej pracy pokazali Andrzej Wieczorek i Zbigniew Olchowik. Najwięcej emocji budziły grafiki komputerowe Ryszarda Bukańskiego. – Komputer jest tylko narzędziem takim samym jak pędzel. Pomysł na grafikę przyszedł od Juliusza Piechockiego. Ja robiłem na komputerze to, co on namalował swoimi szpachelkami – opowiada Bukański. 
Jury pod przewodnictwem dr Gabrieli Balcerzakowej nie przyznało Grand Prix. Trzy wyróżnienia przypadły Michałowi Bajsarowiczowi, Zbigniewowi Olchowikowi oraz Romanowi Kasprowiczowi. Wyróżnienie specjalne dostał Ryszard Bukański; ROCH, Gazeta Wyborcza 09.01.1995r.
 
Najwięcej było malarstwa, kilka prac ceramicznych, jedna instalacja z pasków plastiku i 29 grafik na ekranie komputera. Twórcze działania oceniało jury pod przewodnictwem Gabrieli Balcerzakowej. Mówi G. Balcerzakowa:- Nie przyznaliśmy statuetki, czyli Grand Prix, bo choć dużo prac było interesujących, żadna z nich o całą długość nie wyprzedziła innych… Na tegorocznym przeglądzie zabrakło wielu nazwisk, Gazeta Lubuska Nr 7/ 09.01.1995r.
 
Ani czarne rysunki Romana Kasprowicza, pełne osobliwej ekspresji, ani światło i przestrzeń z płócien Juliusza Piechockiego, ani nawet drapieżne batiki Gustawa Nawrockiego, nie przytknęły uwagi tylu widzów, co niewielki komputer. Zmieniające się 29 obrazów, namalowanych komputerową myszą, jak magnes przykuły do siebie szczególnie młodszą część wernisażowej publiczności. – Komputer to narzędzie jak każde inne – mówił Ryszard Bukański, absolwent PWSSP w Poznaniu, autor komputerowych grafik, w których można odnaleźć i „obrazy z kosmicznych filmów”, i bardzo malarskie portrety. „Za twórcze poszukiwania” R. Bukański otrzymał specjalne wyróżnienie. Formę przestrzenną wybrała tylko jedna plastyczka – Anna Szymanek. Z przezroczystych pasków plastiku nawleczonych na żyłki wykonała „powiewającą na wietrze” kompozycję. Pokazała też kilka porcelanowych rybopodobnych stworów z cyklu „Kolczatki”. 
J. Piechocki wystawił martwą naturę i dwie prace „poszukujące” pełne literackiej symboliki. Jedna z nich to portret dziecka, przysłonięty jakby woalkami. Wraz z dorastaniem dziecka odsłaniają się kolejne warstwy „tajemnicy”. W rogu obrazu przedstawiony jest jednorożec, symbolizujący niewinność. 
Michał Bajsarowicz, który otrzymał jedno z trzech wyróżnień, na dużym płótnie przedstawił nagie postacie o uproszczonych kształtach. Artystę bardziej interesuje zarys ramion, układ stóp niż sama twarz modela. „Ciała” Bajsarowicza są bezimienne i bryłowate. 
Wyróżnienie otrzymał Zbigniew Olchowik, autor dynamicznej, ekscentrycznej pracy na płycie pilśniowej, na której można odnaleźć rozświetloną gorzowską katedrę, nagiego mężczyznę i kobietę, tłum ludzi, czaszkę. Olchowik jest też autorem plakatu tegorocznego przeglądu: z garnituru zamiast szyli i głowy, wyrasta duże ucho i oko. „Patrz i słuchaj”- wydaje się mówić plakat. 
Wyróżnione rysunki Romana Kasprowicza bawią się odcieniami czerni i szarości. Duże bryły na białym tle wzbudzają kontrowersyjne opinie. Są tez na wystawie liczne obrazy i rysunki Romany Kaszczyc – pełne okien i oczu, kompozycje Wojciecha Plusta ułożone z dużych barwnych plam, geometryczne, „ciężkie” kobiety namalowane przez Ryszarda Jobkego. G. Balcerzakowa twierdzi, że pokazano wiele interesujących prac. Podobnie wypowiada się szef oddziału Związku Polskich Artystów Plastyków – Zbigniew Olchowik i choć narzeka nieco na brak tradycyjnej i mniej tradycyjnej rzeźby, to cieszy się pojawieniem młodych twórców: Remigiusza Bordy, Zbigniewa Słoninki; Gazeta Lubuska Nr 12/ 14.01.1995r. 
 
Tak jednoznacznie wyróżniającej się pracy na tegorocznej wystawie nie znajduję. Za to propozycji udanych, interesujących i wartościowych – cała lista. Bez wątpienia, jak zwykle, nie zawodzi Juliusz Piechocki. Z trzech obrazów tego autora szczególnie podoba mi się „Martwa natura z lustrem”, malowana, a właściwie nakładana, szerokim, choć nie zamaszystym, duktem szpachli. To obraz subtelny kolorystycznie, a uzyskanie wrażenia wewnętrznej świetlistości fragmentów matowej bieli lustra jest efektowne. Walor magicznego znaku ma „Miejsce” Remigiusza Bordy. Autor „wywołuje” myśli widza i w sposób umiejętny próbuje wniknąć w jego podświadomość. Jakby na moment zapalał światło w całkowicie ciemnym pokoju. I gasił je natychmiast, pozostawiając w oczach na wpół zapamiętane kształty. Śladem takiego kształtu, „powidokiem”, jest wspomniany obraz Bordy. Ciekawe są też prace Romana Kasprowicza, szczególnie te na papierze, w których wciąż znajduję większą siłę wyrazu niż w innych propozycjach tego autora. Teraz jednak przyciąga uwagę „gęsty” emocjami olejny „Szkic do przestrzeni astralnej”. W tegorocznej, malarskiej w charakterze, ekspozycji, swoją innością przyciągały uwagę dwa obiekty. Jeden to oglądane na ekranie komputerowe obrazy Bukańskiego, nieporównanie znakomitsze od ubiegłorocznej prezentacji grafiki komputerowej tego autora, drugim jest „Warkocz Bereniki”, przestrzenna praca Anny Szymanek, będąca udanym debiutem w dziedzinie miękkiej rzeźby. 
Największą rzeczą, jaką przynosi tegoroczna wystawa, jest wyraźne zaktywizowanie, okrzepnięcie i dający się obserwować gwałtowny rozwój grupy myśliborskiej; Ryszard Jobke, Janusz Moraczewski i Zbigniew Słoninka. To, że wszyscy trzej przedstawili akty, jest nieistotnym przypadkiem. Nieoznacza wspólnoty poszukiwań tematycznych, a przeciwnie, silnie podkreśla odmienność przeżyć, interpretacji tematu i upodobań warsztatowych. Janusz Moraczewski, który czas dłuższy pozostawał w kręgu płaskich, zdeformowanych geometrycznie i „zalgebraizowanych” głów, dokonał przełomu w swojej twórczości. „Siedzący” ma jeszcze sporo cech prac wcześniejszych, a „Siedząca” pełna jest już swobody i nowego dynamizmu. Równie znaczące jest wystąpienie Ryszarda Jobkego. Z trzech „Aktów”, jakie przedstawił na wystawie, dwa przynajmniej są naprawdę ciekawe i nie odbiera im siły oddziaływania nawet to, że powieszone zostały w pionie, mimo że autor namalował akty leżące; Gabriela Balcerzakowa, Ziemia Gorzowska Nr 3/ 19.01.1995 r.
 



wróć