MENU

  • ADAM KOZICKI - plakat wystawy

Wystawy

Izabella Gustowska

.....about green.....

 

wystawa czynna: 11.07 - 30.08.2009 (przerwa wakacyjna 1.08-18.08.2009)
           

Od wielu lat poruszam się w obszarze wszechobecnej zieleni, ujawnionej w projekcjach, w  wydrukach komputerowych  czy w  neonowym świetle.
W rozbudowanej instalacji  /Sztuka Trudnego Wyboru z 2006 / bawię się filmową rzeczywistością
w  obrazach, dubbingu, wielojęzycznych tekstach.
Równolegle w / Sztuce Łatwego Wyboru z 2006 / poruszam się w prywatnej rzeczywistości notatek zebranych  z  5 lat posiadania kamery z zapisem DVD.
Z konstrukcji wielu projekcji wskazuję tylko na kilka.
To te, w których czas się jakby zatrzymuje, spowalnia i wciąga nas w wir rozciągniętego w czasie obrazu.
Wchłania nas las palmowy, medytacyjne Tai Chi, soul Murzyńskiej śpiewaczki.
Przechodzi przez nas struna czasu i przez krótką chwilę drga……
Drga, by za chwilę  powrócić do obecności wielu obrazów, kakofonii  dźwięków, bo taka jest rzeczywistość- nasycona, gęsta i nasza codzienna.
Izabella Gustowska 2009


W parafrazach obrazów

Wszech zmysłowość, której coraz więcej jest w pracach Izabelli Gustowskiej, nie od razu daje się zauważyć. Przykrywa ją mocna, choć w istocie efemeryczna, „technologiczna” forma nie pozwalająca odbiorcy wydostać się z hipnotyzującego ekranu-obrazu, na którym i w którym toczy się opowieść. Paradoksalnie jednak okazuje się, że ani on, ani forma nie są najważniejszym instrumentem tej opowieści. Jest nim zmysłowość, rozpisana na poszczególne media i techniki i jednocześnie stopiona w multimedialną całość.
Umieszczenie widza wewnątrz opowieści charakteryzuje twórczość Gustowskiej od samego początku. Wśród wielu motywów służących temu celowi, szczególne miejsce zajmuje ludzkie ciało, które spełniało rolę medium opowieści, było jej materią. W pierwszym dużym cyklu, Względnych cechach podobieństwa (1979-1990), Gustowska sięgnęła do motywu ciała jako znaku i nośnika bliźniaczości będącej jakby inicjacyjnym elementem określającym jej tożsamość. Drobiazgowe badanie różnic w podobieństwie i podobieństwa między różnymi osobami przekładała na powroty do tych samych sytuacji, osób i łączących je relacji. Dla swoich obserwacji szukała sugestywnych środków wyrazu: wychodząc z mimetycznego waloru fotografii, ingerowała w jej fakturę, kolor i kompozycję tak w wielkoformatowych pracach na papierze, jak i „miękkich reliefach” na płótnie powstających w jej autorskiej technice z pogranicza malarstwa, rzeźby i fotografii. Ponieważ zaś cykl był bardzo rozbudowany i mieścił w sobie wątki oboczne czy mniejsze serie, takie jak O niebie, o ziemi i o sobie też, które zaznaczyły się wyraźnie po raz pierwszy w instalacji zaprezentowanej na XLIII Biennale w Wenecji (1988), zaczęły pojawiać się coraz to nowe aranżacje poszczególnych jego fragmentów, a niektóre zapoczątkowały nowe poszukiwania. Autorka mówiła już nie tylko w swoim imieniu i w imieniu innych, ale pozwalała też innym mówić za siebie, przerzucając mosty między wątkami i wkrótce ponad cyklami. Zaczęła oddawać nawet głos zwierzętom i zjawiskom.
W późniejszych projektach ciała nie są już źródłem opowieści, jej medium. Stały się medium obrazów. Na ich rzecz działała kompozycyjna zasada cytatu i parafrazy, a właściwie autocytatu i autoparafrazy: powoływania się na użyte wcześniej elementy i motywy, a nawet przenoszenia fragmentów jednych prac do drugich. W cyklach Sny (1990-1994), Płynąc (1994-1997), Śpiewające pokoje (1996-2000), Namiętności i inne przypadki (2000-2002) oraz powstającym w ostatnich latach Life is a story oraz Względne cechy podobieństwa (podjętym w 2004 r. po raz trzeci) jako nowe obrazy powracały te same przedmioty i postacie – zwykłe i symboliczne. Artystka częściej wybierała wideo i tak ważny dla niej performance, znając wagę, jaką dla opowieści ma ekspresja dźwiękowa i ruchowa. Dźwięk i ruch posłużyły jej do tworzenia nakładających się linii narracji, spełniały funkcję wiążącą w rozbudowanej, czasem wieloprzestrzennej strukturze monumentalnych wideoinstalacji. Świetnie było to widoczne w jej monograficznej wystawie Life is a story w Muzeum Narodowym w Poznaniu (kwiecień 2007), gdzie w zaprojektowanej przez Gustowską wędrówce widza po opowieści niemożliwe okazało się wyjście z niej, gdyż jej swoista interaktywność, choć bardzo subtelna, narzucała konieczność powrotu do porzuconych miejsc, podjęcia z nią gry. Żeby poznać tę opowieść, trzeba było z jej uniwersum obrazów wyłowić własne, powiązać je i sfabularyzować.
W ten sposób symetria jako jeszcze jeden element formalny porządkuje z jednej strony dzieło, z drugiej zaś percepcję: ciała niosą strumień obrazów, przez ciało płynie strumień doznań. Te dwie sfery splatają się ze sobą coraz ciaśniej w najnowszych pracach Izabelli Gustowskiej.

Ewa Hornowska


więcej o artystce i jej pracach:
free.art.pl/gustowska/

 

 

 

 


wróć