"SŁODKA POLSKA"
5 marca - 3 kwietnia 2003 r.
Zbigniew Tomaszczuk zajmuje się fotografią z pogranicza dokumentu i interpretacji. Jego duża świadomość artystyczna, a przede wszystkim znajomość medium fotograficznego pozwalają mu swobodnie poruszać się w świecie fotografii. Zdjęcie jako „odbicie” miejsca i czasu to często poruszany przez niego problem. Zawsze jednak fotografia jest świadkiem samodzielnym, sugerującym punkt widzenia.
W roku 1988 powstała praca Hommage á Andy, hommage á G.T. – poświęcona Andy Warholowi, artyście „kapitalistycznego świata” oraz żonie Tomaszczuka, zmagającej się z PRL-owskimi realiami – porównanie wskazujące, jak kontekst wpływa na sztukę. Popart wyrósł z przesytu dobrobytem i amerykańskiego konsumpcyjnego stylu życia. Niemożliwe byłoby powstanie podobnej sztuki w kraju ogarniętym kryzysem. Tomaszczuk z charakterystycznym sobie poczuciem humoru tworzy absurdalne zestawienie.
Ciekawe jest odniesienie tej realizacji do najnowszej jego wystawy: Sweet Polska. Obrazy znalezione na ulicy. To efekt rocznej podróży po Polsce skrupulatnie dokumentowanej za pomocą aparatu.
Tomaszczuk obserwuje proces zmian, jakie zachodzą w miastach - wszechobecność reklam, komercyjnej estetyki i sloganów. Określa swoje prace „manipulowaniem manipulowanego”. Otoczenie przekształcone, zafałszowane poprzez działania koncernów reklamowych poddaje za pomocą fotografii dalszym interpretacjom. Zaciera się granica pomiędzy billboardem i zestetyzowanym poprzez fotografię otoczeniem. Na kolorowym zdjęciu samochód stojący przed uliczną reklamą zlewa się z nią, można go znaleźć na innych plakatach. Następuje efekt sprzężenia zwrotnego – obraz reklamowy projektuje rzeczywistość, która staje się jego odbiciem, powieleniem, a przez to reklama skrywa się, zlewa z otoczeniem. Przyzwyczailiśmy się do miasta przesyconego agresywnymi billboardami do tego stopnia, że traktujemy tę sytuację jako naturalną. Treść i otoczenie reklamy tworzą jedność.
Wystawa przenosi „miejski labirynt” znaczeń na zdjęcia. Możemy na niego spojrzeć z dystansu. Sterylna sytuacja w galerii, z dala od ulicznego zgiełku pomaga zrozumieć specyfikę dzisiejszego otoczenia.
"W ciągu ostatniego roku pracowałem nad projektem dotyczącym stworzenia artystycznej dokumentacji złożonych zmian, jakie nastąpiły w Polsce wraz z pojawieniem się ekspansywnej reklamy ulicznej oraz ikonografii specyficznej dla obecnych przemian społeczno-politycznych. Chodziło mi o wykorzystanie formy miejskiego pejzażu, by przedstawić złożoną współczesną rzeczywistość. W pracy chciałem odnieść się do zjawiska zawładnięcia przestrzenią społeczną przez obraz reklamowy, coraz bardziej narzucający się i wypełniający otoczenie do tego stopnia, że zmienia to nasz sposób widzenia i wyobrażenie realnej przestrzeni.
Szkicując założenia programowe projektu, miałem w pamięci tytuł konferencji fotograficznej związanej z Biennale Fotografii w Poznaniu w 2000 r. Tytuł brzmiał „Fotografia nieruchomy obraz w kulturze płynności”. Istota fotografii jako nieruchomego obrazu w otaczającym nas świecie wydaje mi się najistotniejsza cechą tego medium, którą to cechę chciałem wykorzystać. Chodziło mi o zintensyfikowanie widzenia przez zatrzymanie w ramach kadru fragmentu rzeczywistości, która wokół nas wciąż się zmienia. Dlatego szczególnie istotne stało się dla mnie podkreślenie roli kadrowania, jakiego dokonuje aparat fotograficzny, który dzieli otaczającą nas rzeczywistość na spoiste, wizualne jednostki – a więc cechy, których nasz świat sam w sobie jest pozbawiony. Zależało mi również na pokazaniu nie tyle samego przedmiotu, co sposobu jego widzenia, a przez to przedstawienie pewnego rodzaju wizualnej wrażliwości.
W tej serii zdjęć pierwszoplanowe znaczenie ma kolor; wprowadzam go ostatnio coraz intensywniej do moich prac, ponieważ przedstawia świat bardziej „aromatycznie”, a barwny obraz bliższy jest naszemu bezpośredniemu widzeniu rzeczywistości.
Uważam, że fotografia ma siłę skutecznego nośnika przesłań i marzeń, a także jest w stanie zachęcić widza do myślenia oraz zastanowienia się nad wspólną sytuacją i procesami, które wpływają na nas wszystkich.
Mógłbym również zatytułować mój projekt „manipulacja manipulowanego”, ponieważ jako mieszkaniec miasta, jako obiekt gry rynkowej, jestem poddawany manipulacji przy pomocy wizualnych nośników (billboardów, plakatów, haseł, podświetlanych kasetonów i różnych mobili), jako fotograf zaś manipuluję tymi widokami, nadając widzianej rzeczywistości określone znaczenie. Nadawanie znaczeń przez specyficzny sposób widzenia – to dla mnie równie ważna cecha tego projektu (a właściwie całej mojej fotograficznej twórczości).
Droga do cyklu „Słodka Polska” prowadziła przez wcześniejsze moje realizacje, zapoczątkowane autoportretem, na którym karmię batonikiem wysuszony pysk ryby – jako komentarzem do sytuacji bezrefleksyjnego odbiorcy reklam. Od tytułu tego zdjęcia, „Karmienie ryb”, wzięła się nazwa całej wystawy, pokazanej w 1999 roku w Galerii FF, w Łodzi. Kolejną pracą, która również odwoływała się do przestrzeni publicznej, był zestaw „Ludzie, którzy mnie codziennie obserwują”, zaprezentowany po raz pierwszy w 2000 roku na indywidualnej wystawie „Zakres widzenia” w Muzeum Historii Fotografii w Krakowie. Cykl ten to fotografie plakatów, które uległy destrukcji – plakatów przedstawiających osoby publiczne: polityków, gwiazdy popkultury i sportu, którzy codziennie żebrzą o zauważenie, o głosowanie na nich czy kupienie biletu na koncert z ich udziałem. Destrukcja tych plakatów stworzyła swoiste dekolaże: z tym, że absolutnie bez mojego udziału. Ja tylko przez odpowiedni kadr wybierałem obraz i kadrem tym wprowadzałem własne znaczenie(...).
Niczym Benjaminowski „flâneur”, lubię wałęsać się po ulicach dla samej przyjemności obserwowania. Szczególnie ostatni cykl „Sweet Polska” jest efektem takich fotograficznych podróży po całym kraju, a były one możliwe dzięki stypendium Ministerstwa Kultury, przyznanym mi do realizacji mojego projektu w 2002 roku.
Zbigniew Tomaszczuk
(fragment tekstu artysty zamieszczonego w katalogu Sweet Polska. Obrazy znalezione na ulicy)